Z psychologii jednostki twórczej. Chopin i Nietzsche Stanisława Przybyszewskiego w tłumaczeniu Stanisława Helsztyńskiego:
W okresie, kiedy instynkty stadne wyraziły się w potężnym uczuciu wspólnoty, kiedy prawa każdego człowieka są dokładnie wytyczone, kiedy każdy przejaw mocy odczuwa się i zwalcza jako przekroczenie tych praw, kiedy wszystko co wybiega ponad poziom tego, co dawne, powszechne, codzienne, musi być usuwane, jako szkodliwe i niebezpieczne dla gromady, nie można myśleć o przejawianiu instynktów pańskich i władczych, o rozwoju sił dążących do czynu, o wykazywaniu zdolności wykraczających poza normę.
Dla indywiduum wyposażonego w podobny ustrój nie ma wcale miejsca w „społeczeństwie”.
04
XI
2014
#Stanislaw Przybyszewski
#Stanislaw Helsztynski
#XIX wiek
Z Synagogi Szatana Stanisława Przybyszewskiego:
Psychologia czarownicy jest dość trudna. […] Kobieta średnich wieków była niezmiernie słaba i bezkrwista. Wstręt średnich wieków do wody i powietrza odbił się na całym jej organizmie. Myła się niezmiernie rzadko, mieszkała w cuchnących, nigdy nie przewietrzanych norach, obchodzono się z nią jak z nieczystem stworzeniem, pogardzano nią w kościele, więc nie dziw, że jej złe instynkta rosły i rozkrzewiały się jak zielsko na dnie bagna. Mózg jej wytwarzał najdziksze pomysły zemsty, już to przeciw sąsiadce, co rzuciła na nią urok, już to przeciw mężowi, co ją kopał nogami, lub przeciw dziedzicowi, co ją kazał publicznie wychłostać.
Bezkrwistość, bardzo częste choroby skórne, wytwarzane przez straszliwe niechlujstwo i brud, drażniły ustawicznie jej chuci. Oddawała się każdemu mężczyźnie, to znaczy dała się gwałcić, bo była zbyt bierną, ale nigdy nie uczuwała zadowolenia.
19
X
2014
#Stanislaw Przybyszewski
#XX wiek
#satanizm
W 1903 roku niechętny modernistom “Kurier Teatralny” rozpisał ankietę o ocenie utworów dramatycznych “młodzieży pesymistyczno-zmysłowej” — a chodziło głównie o popularnego wtedy Stanisława Przybyszewskiego. Odpowiedział m.in. Henryk Sienkiewicz słynnym już swoim listem o “rui i porubstwie”. Tak rozpętała się głośna (i właściwie tląca się i do dzisiaj!) awantura o Sienkiewicza, którego od razu zaatakowali wtedy, z najróżniejszych pozycji, m.in. Stanisław Brzozowski i Wacław Nałkowski.
W obronie autora Trylogii stanął publicysta “Kuriera Warszawskiego”, Władysław Rabski, którego felieton — jak pisze Roman Taborski — “wywołał całą polemiczną lawinę”. Odpowiadali m.in. Brzozowski, Nałkowski, redaktor “Głosu” Jan Władysław Dawid. Przybyszewski napisał wprost do Sienkiewicza, czy się z Rabskim zgadza. Sienkiewicz nie odpowiedział. Dalsza polemika antysienkiewiczowska — o której zresztą na pewno jeszcze coś się na blogu znajdzie — publikowana była w dużej części właśnie w “Głosie” Dawida.
Roman Taborski, Życie literackie młodopolskiej Warszawy:
Reakcją Rabskiego na stanowisko “Głosu” wobec jego felietonów było… spoliczkowanie Dawida dnia 15 kwietnia w jednej z kawiarni przy Krakowskim Przedmieściu. Ten swoisty argument dyskusyjny wywołał dalsze reperkusje prasowe. W “Kurierze Porannym” ukazał się Protest przeciwko postępowaniu Rabskiego, podpisany przez dwunastu pisarzy, m.in. przez Wacława Nałkowskiego, Stanisława Brzozowskiego, Stanisława Przybyszewskiego i Jana Stena, natomiast Rabski zamieścił w “Kurierze Warszawskim” zatytułowany W obronie własnej. W liście tym, pełnym obelg pod adresem Brzozowskiego, Nałkowskiego i Przybyszewskiego, spoliczkowanie Dawida uzasadniał koniecznością obrony swego honoru […].
Szczególnie zaś wzruszył mnie — donosił z dumą Rabski — jeden z najznakomitszych historyków naszych, który w redakcji “Kuriera” wprost oświadczył: “Nie dziwię się wcale temu, co się stało, dziwię się tylko, że Rabski własnoręcznie taką operację wykonał”. Skłoniłem głowę i odpowiedziałem: “Miałem rękawiczkę”.
Przeciwko temu osobliwemu wystąpieniu zaprotestowali w “Głosie”: Dawid, Nałkowski, Grzegorz Glass i Przybyszewski […].
04
III
2014
#Wladyslaw Rabski
#Henryk Sienkiewicz
#Jan Wladyslaw Dawid
#Roman Taborski
#Waclaw Nalkowski
#Stanislaw Brzozowski
#Stanislaw Przybyszewski
Ze wstępu do Obrachunków fredrowskich Boya:
W roku 1940 w Moskwie poznałem waszego nieodżałowanego Boya-Żeleńskiego — opowiadał kiedyś György Lukács. — Cóż to był za uroczy człowiek, jaki wspaniały dowcip, co za kultura! Rozmawialiśmy z sobą wiele, naturalnie także i o Balzaku. Rozumieliśmy się doskonale, polubiliśmy się. W jednym tylko punkcie nie mogłem się z nim zgodzić: żywił niczym nie usprawiedliwiony kult dla Przybyszewskiego, którego dzieła znałem z przekładów, i dla tego okresu, który u was zwał się Młodą Polską.
Na czasy Młodej Polski przypadła barwna młodość Boya, w tym niespełniona miłość do żony Przybyszewskiego, Norweżki Dagny Juel.
08
II
2014
#Gyorgy Lukacs
#Tadeusz Boy-Zelenski
#Stanislaw Przybyszewski
Stanisław Przybyszewski przyjechał z Krakowa do Warszawy w lutym 1901 roku. Pisał wtedy w liście do Jadwigi Kasprowiczowej:
Dziwną intuicję miałem co do Warszawy. Jest wstrętna, obrzydliwa. Tak! Obrzydliwa. Nie pozostałbym tu długo za nic na świecie.
Został aż do roku 1905.
Wkrótce po przyjeździe Przybyszewskiego do Warszawy przyjechała z Norwegii jego żona — Dagny Juel. Tak pisze o spotkaniu pary Ludwik Krzywicki w swoich Wspomnieniach:
Po przyjeździe Przybyszewskiego do Warszawy spotkałem go idącego z Dagną na Nowym Świecie. Był ładny poranek wiosenny. Przybyszewski szedł z wysoką blondynką, kształtną, piękną, której włosy w promieniach słońca przekształcały się w złotą aureolę dokoła twarzy. Blondynka szła pod rękę z Przybyszewskim. Podchodząc do mnie, puściła ramię męża, stanęła na środku chodnika, ujęła obiema rękami sukienkę i z całą powagą zrobiła dyg ironiczny. Przechodnie stanęli. Po chwili ze śmiechem ujęła ramię męża i poszli dalej. Było to ironiczne podziękowanie za artykuły moje, wymierzone przeciw przybyszewszczyźnie. Ale jej postać była tak urocza, całe zdarzenie na tle pogody wiosennej i promieni słonecznych miało piętno takiego uroku fantastycznego, iż dzisiaj wypływa w mojej pamięci jako obraz pełen wdzięku i artyzmu.
11
X
2013
#Stanislaw Przybyszewski
#Dagny Juel
#Ludwik Krzywicki
#Warszawa